Czytania II Niedzieli Adwentu mają bardzo społeczny wymiar. Oczekiwanie na przyjście Pana jest przecież nadzieją dla całego świata.
Trudno jest znaleźć w historii okres stałego pokoju. Jest ona pełna wojen, cierpienia, agresji, przemocy - obecnych także w XXI w. Pomimo rozwoju wiedzy, technologii, troski o prawa człowieka czy istnienia ONZ-etu - nadal jesteśmy daleko od ideału. Dlaczego?
Brak pokoju to nie tylko problem militarny czy polityczny. On dotyka naszej natury uszkodzonej grzechem pierworodnym. Zraniony człowiek łatwo podda się złu. Zignoruje dobro. Będzie raczej cyniczny i wyrachowany niż pełen poświęcenia i empatii, czyli zdolności rozumienia innych.
Tymczasem to Pan Bóg przynosi pokój. Jestem pewien, że miliony chrześcijan doświadczają go w swoich sumieniach czy rodzinach. Prorok Izajasz mówi dziś o pokoju, który obejmie cały świat. Sprawi że to, co niosło śmierć, będzie dawało życie. Nawet świat zwierząt będzie wolny od hierarchii opartej na łańcuchu pokarmowym. "Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie" - poucza nas dziś Psalm 72.
Spodziewamy się, że Bóg spełni to, co zapowiedział. Warunkiem pokoju nie jest jednak tylko interwencja Pana. On rodzi się w człowieku. Pierwszym krokiem do odnowy rodzin, środowisk pracy czy sumień zrujnowanych brakiem pokoju jest nawrócenie. Dziś Jan Chrzciciel wzywa do niego. Mówi, że człowiek, który prosi Pana Boga o miłosierdzie i oczyszczenie, powinien wydać w swoim życiu dobre owoce.
Może więc Twoje decyzje, słowa i uczynki będą udziałem w spłacie długu, który przez grzech obciąża każdego z nas?