Przeżywamy XIV niedzielę zwykłą w ciągu roku. W dzisiejszej Ewangelii usłyszymy słowa Jezusa: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię".
Jeśli mówimy, że sytuacja jest brzemienna w skutki, to znaczy, że poniesiemy ciężar konsekwencji podjętych decyzji. Ciężar to coś, co ciąży, obciąża. Zwykle szukamy sposobów, by zrzucić z siebie ciężar: życia, obowiązków, trudnych sytuacji i osób.
Czy zatem jest możliwe, by ciężar, który proponuje Pan Jezus, był lekki? Czy nie jest to pusta obietnica, zwodna nadzieja? Jak rozumieć "słodkie jarzmo", "lekkie brzemię", o których mówi Zbawiciel?
Mogą tej słodyczy doświadczyć chrześcijanie, którzy cierpią prześladowania. Te w wymiarze politycznym, ekonomicznym, społecznym. Ale także te polegające na bezpośrednim zagrożeniu życia. Również nasze europejskie społeczeństwa zdają się dyskryminować, ośmieszać, odrzucać osoby jawnie deklarujące się jako uczniowie Chrystusa. Słodyczy ciężaru Jezusowego doświadczają wtedy ci, którzy wiernie trwają przy swoich poglądach. Uczniowie Chrystusa przeżywają w takich sytuacjach pozorną sprzeczność: cierpienie z powodu przemocy z zewnątrz i pocieszenie od Ducha Świętego w sercu.
Tylko w tak ekstremalnych warunkach można głębiej zrozumieć słowa Pana: "Beze Mnie nic nie możecie uczynić" i "Gdzie jestem Ja, tam będzie i Mój sługa". Nie mogą pojąć tego ci, którzy prześladują innych, bo Chrystus objawia tę słodycz swoim prostaczkom (Ewangelia) - tym, którzy są czystego serca...
Warto wytrwać w wierze, wchodząc przez "ciasne drzwi". Nie narzucać sobie zbędnych ciężarów wynikających z grzechu. Przyjąć ciężar Jezusa, aby zaznać słodyczy Jego obecności..