Przeżywamy XXXI niedzielę zwykłą w ciągu roku. W Ewangelii usłyszymy słowa: "Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie."
Dziś Pan Jezus wskazuje najważniejsze i najbardziej subtelne zniewolenia, którym ulegają ludzie "wierzący" lub "religijni".
Niektórzy traktują własną wiarę jak monetę, dzięki której kupują sobie dobrą opinię. Dlatego lubią wszystkie te "wynoszące" ich pozdrowienia i pochwały. Niektórzy, opierając się na swojej "głębokiej wierze", cały wysiłek wkładają w to, by się od niej odbić i ukazać się o wiele lepszymi, niż są w rzeczywistości. Niektórym bardzo zależy, by być nazywanymi "autorytetami", ludźmi "wielkimi" czy wręcz duchowymi "ojcami". Te wszystkie rzeczy są dla nich tak przyjemne, iż zdarza się, że - jak do bardzo wielu przyjemnych rzeczy - ludzie "głęboko wierzący" szybko się przywiązują i stają się ich niewolnikami. Podobnie jak to się dzieje w stosunku do alkoholu czy innych używek poprawiających nastrój.
A w tym tygodniu będziemy obchodzić Narodowe Święto Niepodległości. Będziemy Świętować wolność. Jednak w tym najważniejszym wymiarze - jednej pojedynczej duszy - czy na pewno jestem wolny? Czy znów nie powinienem - tym razem sam w sobie - zerwać się do jakiegoś powstania, zerwać jakieś kajdany i odzyskać niepodległość? Wewnętrznych zaborców trzeba przepędzić, czasem wziąć głodem, czasem częstą spowiedzią, przyznaniem się do bycia w niewoli. Straszną bronią przeciw tym zaborcom i najeźdźcom jest - jak wskazuje dzisiejsza Ewangelia - prawdziwa, prosta, ludzka pokora.
"Jezus i Maryja" - to nasze sztandary, pod którymi walczyli nasi przodkowie o wolność Polski. Pod tymi sztandarami teraz my powstańmy do wolności! Dzisiaj, jutro i pojutrze... i tak codziennie!